piątek, 14 października 2011

SyS - czyli sytość wg Sysiaka ;)

Kilka dni temu otrzymałem maila od pewnej firmy, która produkuje 100% naturalne gotowe dania. Pomyślałem: "O matko, czy to nie aby jakiś oksymoron?". W kolejnych akapitach przeczytałem, że chcą, abym sprawdził smakowitość ich dań jak i sytość po zjedzeniu. Cóż, muszę przyznać, że ciężko było im odmówić...


Po szybkiej wymianie maili do mojego mieszkania już na drugi dzień zawitało do mnie nienajmniejsze, oklejone czarną folią, pudło. "Bomba!" - pomyślałem. I to bynajmniej nie ze strachu ;) choć po wadze można by tak pomyśleć. Tak to wyglądało zanim się wziąłem do rozpakowywania:


...i po tym jak już zdjąłem folię...



...i rozpakowałem z kartonów:

Jak można zauważyć - oprócz dań są także zupy (tj. danie płynne ;), a nawet włoszczyzna. Wszystko suszone, łącznie z ryżem :]

W tym poście zostaniemy przy daniach - czyli ryż (lub kasza) plus ciekawostki warzywne. Do testów otrzymałem pięć tego typu dań których gamę najlepiej zilustruje poniższe zdjęcie:

Nawet moja babcia z daleka byłaby w stanie zobaczyć co znajduje się w poszczególnych opakowaniach. Uważam, że takie rozwiązanie nie dość, że jest praktyczne to jeszcze dobrze się przy tym prezentuje. A jak to się prezentuje z drugiej strony?


Równie praktycznie co przejrzyście. Od razu widać najważniejsze informacje na temat produktu. Skład generalnie niewiele się różni - np. kasza jęczmienna z pieczarkami ma w składzie, o dziwo, kaszę jęczmienną, pieczarki suszone (7%), cebulę prażoną (cebula, olej roślinny). I to wszystko. Pełna natura, tylko woreczek plastikowy ;)

Ok, czas się teraz bardziej przyjrzeć konkretnemu daniu. Na celownik biorę ryż z pomidorami i papryką. Najpierw się przyglądam ze wszystkich stron:




Opakowanie wygląda zgrabnie i ciekawie. Z pewnością zwraca uwagę ciekawy projekt oraz miły w dotyku karton - wszystko to daje wrażenie jakbyśmy mieli produkt ze sklepu kolonialnego. Dawno nie miałem w ręku czegoś podobnego. Wielki plus za to :)

Pora przyjrzeć się treści. Na przedostatnim zdjęciu być może nie widać zbyt wielu szczegółów, ale na pochwałę zasługuje koncepcja przedstawienia całości. Bohaterką jest Babcia Zosia, która wyjątkowo lubi gotować. Na kolejnych opakowaniach można poznać jej zwyczaje kuchenne jak i słodkie (a czasem słone) tajemnice przyrządzania pysznych dań.

Poza Radami Babci Zosi wzrok przykuwa nie jeden sposób przygotowania dania...a dwa! Osobiście się jeszcze nie spotkałem z dwoma sposobami, ale chwila lektury uświadamia skąd takie rozwiązanie. Otóż, pierwszy ze sposobów to sposób Babci Zosi, która się nie spieszy, używa zwykłego, staromodnego palnika i różnych dodatków. Drugi sposób to sposób wg wnuka. Ten to woli zalać wodą i od razu dać do mikrofalówki, bo przecież tak będzie szybciej ;) Pomysł zacny - kolejny plus. Na samym dole jeszcze można znaleźć propozycję serwowania, a więc co dobrego będzie pasować do tego dania jeżeli chcemy poza nim coś jeszcze zjeść :)

Pierwsze wrażenie ogólne - bardzo zadowalające. A smak? No cóż...to już w następnym wpisie już za kilka dni :)

Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz